Share This Article
Szczepienie należy w ostatnim czasie do jednych z najbardziej kontrowersyjnych procedur medycznych. Wśród rodziców występuje wiele obaw dotyczących ekspozycji dzieci na szczepienia i występowania rzekomego związku z autyzmem oraz innymi zaburzeniami rozwojowymi. Źródłem lęków i obaw znacznej części społeczeństwa są opublikowane w ubiegłym stuleciu prace brytyjskiego lekarza Andrew Wakefielda.
Wakefield wykazał w opublikowanych w ramach prestiżowego pisma medycznego Lancet wzrost częstotliwości występowania autyzmu u dzieci szczepionych poliwaletną szczepionką MMR. Szczepionka ta podawana jest dzieciom w 15 miesiącu i 10 roku życia. Pomimo odebrania prawa wykonywania zawodu Wakefieldowi i wycofania opublikowanego artykułu, u rodziców wciąż występuje strach o zdrowie swoich dzieci. Tezy Andrew Wakefield’a stanowią obecnie pożywkę dla wszystkich ruchów antyszczepionkowych na świecie.
Najwięcej obaw odnośnie do szczepień wygenerował składnik uprzednio stosowany w szczepionkach jako adiuwant (związek konserwujący i utrwalający postać szczepionki) – tiomersal. Jest to związek rtęci i to właśnie w nim upatrywano źródła występowania zaburzeń rozwojowych jak autyzm u dzieci. Badania naukowe zanegowały wpływ, jaki ma mieć szczepienie preparatem zawierającym tiomersal. Pomimo braku naukowych dowodów, tiomersal został wycofany z praktycznie wszystkich preparatów. Obecnie szczepionki nie zawierają rtęci.
Odrębną kwestią pozostają wciąż NOP-y, czyli niepożądane odczyny poszczepienne. W świetle prawa są to wszelkie nieprawidłowe reakcje ustroju na szczepienie i wprowadzenie mikroorganizmów. Proces kwalifikacji i uznawania NOP-ów jest krytykowany przez rodziców i ruchy negujące konieczność stosowania szczepień. Zjawisko występowania NOP-ów okazuje się także pożywką dla kancelarii adwokackich, które skore są do wnoszenia pozwów przeciwko podmiotom leczniczym, inspektoratom sanitarnym i innym instytucją z tytułu rzekomego, bądź też faktycznego uszczerbku na zdrowiu.
Szczepienia należą do najlepszych narzędzi walki z chorobami zakaźnymi. Należy się jednak zastanowić, czy szczepienia powinny być obowiązkowe. Może lepiej zamiast kar administracyjnych, urzędniczych batów i gróźb poprawić zaufanie rodziców do systemu opieki zdrowotnej i procedur medycznych?